Czołem!
Kłaniam się twingowej braci!
Mam duży sentyment do twingo w jego pierwotnej wersji. Strasznie mi się podobało w chwili premiery, akcja reklamowa, promocja, walory auta... Duuuużo później kilkunastoletnie twingo z 1996 roku, jeszcze ze starym silnikiem, z blaszanym dachem, bez wspomagania kierownicy, ale za to z elektryką szyb i luster. Użytkowaliśmy go z żoną przez kilka lat zarówno dojeżdżając do pracy jak i na urlopowe wyprawy (auto było w jej rodzinie od nowości, a po nas dojeżdżała je jeszcze szwagierka
). Dziś rozważamy ponownie zakup tego sympatycznego autka, ale jako samochodu dodatkowego - rekreacyjnego, no i dla żony bo nie chce innym za bardzo jeździć
Jako że chcemy by było "jak najwięcej twingo w twingo", rozważamy wersję z szyberdachem. Tutaj rodzi się mój największy dysonans poznawczy
Chciałbym, ale się boję
Czy otwierany dach jest w praktyce źródłem frajdy, czy poszarpanych nerwów z powodu nieszczelności/awaryjności/niedostępnych czy też np. kretyńsko drogich części. Co jest w praktyce lepszym wyborem: dach brezentowy czy szklany, a może jednak postawić na blachę?
Pozdrawiam serdecznie!!!