24 lis 2015, 14:08
Witam
Dwa tygodnie temu kupiłem twingo rocznik 94 od osoby która nawet nigdy nie odkurzała w aucie....
Doprowadzam go do stanu używalności, z większością usterek jak np choinka na zegarach sobie poradziłem ale pozostała jedna rzecz która nie tyle mnie przerasta co nie chcę się niepotrzebnie pchać w koszty.
Na wolnych obrotach lekko żarzy się dioda braku ładowania, po przekroczeniu na oko 3tyś gaśnie całkowicie. No więc sprawdziłem ładowania i jest wręcz książkowe, 13,5V na wolnych obrotach oraz około 14,3V na wysokich. Wyniki są podobne przy braku obciążenia jak i pełnym (światła + radio + ogrzewanie szyby tylnej). Do tego poprzedni właściciel mówi że tak się świeci od czasu kiedy kupił auto czyli jakiś 2lat. Sprawdziłem styki przy alternatorze, naciąg paska oraz taki kabel mały podpięty do alternatora (gdzieś wyczytałem że właśnie to jest podłączenie kontrolki), lekko poczyściłem to nożem. Jeszcze jak będę miał kogoś do pomocy poczyszczę wd40 styki i sprawdzę ponownie ładowanie. Gość który mi go sprzedał jeździł nim codziennie 3km do pracy więc raczej palił co mnie dodatkowo zdziwiło gdyż miał pękniętą klemę plusową na akumulatorze i zrobiła się na niej taka narośl. Od razu po zakupie wykosztowałem się 8zł na klemę i kręci ładniej rozrusznikiem ale niestety kontrolka się świeci. Osobiście zrobiłem już tym autem z 800km i faktycznie cały czas wszystko z alternatorem jest w porządku.
Ale co może być przyczyną ?